Zgodnie z najnowszymi tendencjami w wielu przedmiotach „siedzi” zwierzę. Zoomorficzne kształty nie pojawiają się przypadkiem. Mimo postępu i urbanizacji nieustannie potrzebujemy kontaktu z naturą. Ponadto mebel-zwierzak zazwyczaj wywołuje w nas pozytywne emocje i traktujemy go jak domowego pupila - w takim towarzystwie czujemy się lepiej.
Podczas tegorocznych targów w Mediolanie co rusz mogliśmy natknąć się na stoiskach na całe stada sympatycznych zwierzaków: u Ligne Roset biegały białe króliki, na regałach i stołach Interlübke siedziały dzikie kaczki, a włoska marka ITF hodowała wesołe żółte sowy. Skąd taki zwierzęcy folwark? Podobizny żywych stworzeń sprawiają, że czujemy się zrelaksowani, mimowolnie uśmiechamy się na ich widok. A nasze dobre samopoczucie to nadrzędny cel wszelkich wnętrzarskich trendów w tym sezonie. Projektantom nie wystarczają jednak zwierzęta-dekoracje: zoomorficzne lub inspirowane w inny sposób światem zwierząt formy nadają także meblom. Nie jest to z pewnością pomysł nowy: nawet w historii polskiego designu możemy znaleźć przykłady mebli-zwierzaków, np. zydelki Sarenka projektu Olgierda Szeklysa i Władysława Wilczego. Produkowane tuż po drugiej wojnie światowej przez Spółdzielnię Artystów „Ład” zdobiły wnętrza przedszkoli i przychodni dziecięcych. Inny przedmiot-zwierz z bardziej współczesnych nam czasów to grzejnik Zebra stworzony przez Adama Pulwickiego i Karolinę Rybarczyk dla firmy Instal-Projekt. Przy takiej „zebrze” od razu robi się cieplej i podobnie jak swój żywy pierwowzór zaskakuje kontrastowymi paskami. Zoomorficzne motywy upodobało sobie wielu znanych designerów, np. Eero Arnio (np. siedzisko Pony, Adelta), Gaetano Pesce (np. sofy Gli Amici, Meritalia) czy Javier Mariscal (np. siedzisko Julian, Me Too by Magis). Jednak to co wczesniej zarezerwowane było przede wszystkim dla dzieci dziś ma podbijać serca dorosłych.
Fotel „Grinza” który Fernando i Humberto Campana zaprojektowali dla włoskiej firmy Edra wygląda jak sympatyczny pies shar-pei – ekologiczne futro udrapowane na meblu kolorem i fakturą do złudzenia tego charakterystycznego zwierzaka. Zgodnie z zamysłem tegorocznej kolekcji chodziło tu o wykreowanie świata przyjaznego człowiekowi: pełnego jak najmniej przetworzonych materiałów, nieco nieporządnie wyglądających, jakby podniszczonych mebli (takie w końcu są przedmioty które kochamy i których najczęściej używamy), nieco zwierzęcych, pierwotnych form i materiałów, takich jak miękka skóra i futro.
Nie sposób nie polubić także pufów „Slumber” które pochodząca z Polski projektantka, Aleksandra Gaca zaprojektowała dla belgijskiej firmy Casalis.Nie na darmo ich nazwa oznacza „drzemkę”. Puchate „kocury”, wykonane ze specjalnej tkaniny 3D będącej połączeniem szlachetnej, moherowej wełny i niewielkiej ilości lycry są tak miłe w dotyku, że od razu chcemy się do nich przytulić i … zasnąć. Dodatkowo mają stonowane, naturalne lub pastelowe kolory – w takim towarzystwie również wzrok wypoczywa.
Czasem wzorniczy „zwierz” jest naprawdę imponujący. Fortepian Whaletone zaprojektowany przez Roberta Majkuta jest równie majestatyczny jak nurkująca w oceanie orka. To natura którą podziwiamy i która budzi w nas respekt, jednak czasem też przeraża. Wtedy najchętniej schowalibyśmy się w ptasim gnieździe zawieszonym bezpiecznie na wysokim drzewie – takie luksusowe „gniazdo”
dla ludzi zaproponowała firma Dedon. Nest – projekt Daniela Pouzeta i Freda Frety to wyplatana struktura z ukrytą w środku komfortową otomaną – swoim kształtem przypomina trochę gniazdo os lub jakiegoś żyjącego w nadwodnych zaroślach ptaka.